Pierwszy dzień pobytu w Granadzie

 

Pierwszy dzień w Granadzie przywitał nas deszczem i zachmurzonym niebem, ale w ciągu dnia rozpogodziło się i pojawiło upragnione słońce 

 

Dzień rozpoczęliśmy od spaceru po historycznej dzielnicy, pełnej uroczych uliczek, budynków z dziedzińcami oraz gmachów Uniwersytetu. W Granadzie znajduje się jeden z najstarszych uniwersytetów w Hiszpanii – jego początki sięgają XIV wieku. Obecnie cieszy się dużą popularnością i prestiżem, a jego główne specjalizacje to medycyna, architektura i nauki humanistyczne. 

 

Ciekawostką są chodniki w centrum Granady – ułożone w wzory z trzech rodzajów kamienia, pochodzących z trzech różnych rzek opływających miasto. 

 

Po spacerze mieliśmy zajęcia kulturowe, podczas których – przed wizytą w szkole – uczyliśmy się podstaw hiszpańskiego: jak się przywitać, przedstawić i wymienić uprzejmości. 

 

Lekcje w szkole również bardzo zaciekawiły naszych uczestników. Wzięli oni udział w zajęciach biologii, chemii oraz prezentacji na auli. Zajęcia biologii i chemii miały charakter praktyczny – uczniowie używali mikroskopów do oglądania owadów charakterystycznych dla tego regionu. Na chemii przeprowadzali doświadczenie polegające na obserwacji drożdży pod mikroskopem. Podczas prezentacji zapoznali społeczność szkolną z naszą szkołą i miastem, a także uczyli ich wymowy polskich nazw, co okazało się nie lada wyzwaniem. 

 

Już na początku zauważyliśmy sporo różnic. Lekcje tutaj trwają 60 minut, uczniowie nie mają krótkich przerw, a jedynie jedną – lunchową, około południa. Mają też bardzo dużo pracy domowej. Kiedy dowiedzieli się, że polskie dzieci jej nie mają, wywołało to ogromne poruszenie i deklaracje przeprowadzki do Polski! 

 

Znaleźliśmy też podobieństwa – tutejsza szkoła również jest strefą bez telefonów komórkowych. I rzeczywiście, nie widzieliśmy, by uczniowie z nich korzystali… nawet po kryjomu. 

 

Popołudnie spędziliśmy na spacerze po Sacromonte – dzielnicy, w której znajdują się domy wykute w grotach. To także serce flamenco – emocjonalnego, widowiskowego tańca, którego korzenie sięgają XVI wieku i społeczności Cyganów zamieszkujących te okolice. Długi, ale malowniczy spacer górskimi uliczkami, w cieniu zjawiskowej Alhambry, zrobił na nas ogromne wrażenie. Zwieńczyliśmy go magdalenkami – babeczkami wypiekanymi przez siostry magdalenki. 

 

 


 

 


 


 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Trzeci dzień

Dzień czwarty